Tamagotchi pojawiło się w czasach, kiedy głębszy sens sformułowania „przyjaciel na baterie” nie był jeszcze do końca jasny. Elektroniczny substytut psa, kota czy świnki morskiej sprawił, że każde dziecko mogło się pochwalić posiadaniem własnego zwierzaka.
Tamagotchi, kultowa zabawka
drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych, została stworzona w 1996 roku przez
Japończyka Aki Maitę. Kształtem przypominała niewielkie jajko wyposażone w
ciekłokrystaliczny wyświetlacz i trzy małe przyciski. Zabawa polegała na opiece
nad wirtualnym zwierzątkiem, które należało myć, karmić, leczyć i sprzątać po
nim. Całością sterował prosty komputer.
Pojawienie się na polskim rynku
tamagotchi było kolejnym pretekst do ujawnienia się podziałów klasowych. Z
racji stosunkowo wysokiej jak na tamte czasy ceny, wielu Polaków hodowało swoje
zwierzątka w serduszkach, domkach i
innych podrabianych zabawkach, które dostępne były na rynku w ogromnej liczbie
kształtów i kolorów.
Tamagotchi stało się najbardziej
popularnym gwiazdkowym i urodzinowym prezentem tamtego okresu. Podwórkowe i
szkolne podręczniki bon ton zalecały posiadanie przynajmniej jednej zabawki,
choć lepiej sytuowane dzieci często popadały w przesadę i zakładały całe
kolonie tama-zwierzaków. Dziecko, które Tamagotchi nie posiadało, musiało
liczyć się z tym, że przynajmniej na kilka miesięcy zostanie wykluczone poza
nawias szkolnej strefy wpływów. Zabawka zdecydowanie dla ludzi o poprawnie wykształconej
inteligencji emocjonalnej. Strata ukochanego tama – zwierzątka często kończyła
się uszczupleniem domowego budżetu o pieniądze wydane na kilka sesji z
psychologiem.
Oryginalne wersje tamagotchi produkowane
są przez firmę Bandai. Sprzedawane do dzisiaj zabawki praktycznie w niczym nie
przypominają prostych jajek z lat dziewięćdziesiątych. Elektroniczne zwierzątka
XXI wieku chodzą do szkoły, szukają pracy, mogą się rozmnażać i przechodzić do
innych zabawek.
Choć moda na tamagotchi trwała w
Polsce stosunkowo krótko, elektroniczne zwierzaki nadal mają swoich wiernych
fanów.
Categories:
Gadżety
Ale jaja, myślałam, że to przeminęło! W mojej klasie miałam takiego psa jako jedna z pierwszych, a o zabawce przeczytałam w gazecie. Miałam to "szczęście", że moja zabawka była oryginalna, choć nie byłam tego świadoma. Niedługo potem w klasie pojawiły się tańsze podróbki i kiedyś wymieniłam się na tydzień z przyjaciółką na zwierzęta. Moja mama nie była zadowolona, jak zauważyła, że oddałam zabawkę i wzięłam w zamian kilka razy tańszą.