Wraz z nadejściem lat dziewięćdziesiątych polska młodzież na zawsze przestała wierzyć w historie o dzieciach znajdowanych w kapuście lub przynoszonych przez bociany. Za obalanie mitów dotyczących intymnej sfery życia człowieka zabrali się redaktorzy dwutygodnika Bravo, który z biegiem lat stał się najpopularniejszym źródłem edukacji seksualnej wśród młodego pokolenia.
Przez ponad cztery dekady magazyn Bravo - wydawany w Niemczech od 1956 roku - był dla polskich nastolatków towarem tak samo luksusowym jak oryginalne jeansy. Dostępny jedynie na bazarach i w Klubach Międzynarodowej Prasy i Książki, wywoływał rumieńce na policzkach i tęsknotę za zachodnim stylem życia. Tak było do października 1991 roku, kiedy to w witrynach kiosków pojawił się pierwszy polskojęzyczny numer czasopisma. Na okładce zespół Depeche Mode, w środku – kolorowe plakaty, wywiady z gwiazdami muzyki oraz golizna przywodząca na myśl niskobudżetowe produkcje soft-porno. Polska młodzież oszalała.
Pierwszym redaktorem naczelnym polskiego wydania Bravo został Marek Sierocki, dziennikarz muzyczny znany przede wszystkim jako prezenter Teleekspresu. Prawie rok czasu zajęło mu przeforsowanie koncepcji zamieszczania w gazecie informacji o polskich artystach - w pierwszych numerach ukazywały się jedynie przedruki materiałów z edycji niemieckiej. Z czasem pojawiły się nowe rubryki (jak choćby ewidentnie nie pasujące do polskich realiów „Fotostory”) oraz dodatki w postaci breloczków, samoprzylepnych tatuaży czy sztucznych kolczyków. Ważnym wydarzeniem w kalendarzu Bravo było coroczne przyznawanie nagród OTTO dla gwiazd filmu, muzyki i telewizji. Tym, których show-biznes niespecjalnie interesował, pozostawały… trudne pytania.
Irena Kappler, mgr Elzbieta Gryz i dr Alicja Sadowska – tych pań nie trzeba przedstawiać nikomu, kto z wypiekami na twarzy śledził rubryki z listami od czytelników. Na stronach zatytułowanych „Miłość, czułość, namiętność” i „Wypowiedz się” nabuzowana hormonami młodzież szukała odpowiedzi na pytania dotyczące nieregularnych miesiączek, chorób przenoszonych drogą płciową czy skutecznych metod antykoncepcji. Redakcyjne specjalistki - z cierpliwością troskliwych matek i empatią doświadczonych przyjaciółek - radziły jak zakładać prezerwatywę, depilować owłosienie łonowe czy likwidować trądzik. Dzięki nim rzesze nastolatków odetchnęły z ulgą, kiedy tajemnice mokrych plam na prześcieradle i bolących piersi zostały w końcu rozwiązane. Zresztą pytania czytelników nie ograniczały się tylko do sfery seksu, czego przykładem jest chociażby list siedemnastoletniego Maćka zamieszczony w numerze z sierpnia 1997 roku:
„ Moim życiowym problemem jest nos. Duży, garbaty, po prostu okropny. Koledzy wyśmiewają się ze mnie. Mam wrażenie, że każdy kto mija mnie na ulicy, zwraca uwagę na ten mój nieszczęsny nos” .
Pracy było sporo, zwłaszcza że jak donosiła redakcja, codziennie przychodziło ponad dwa tysiące listów. Z pomocą ruszył doktor medycyny Jacek Starski, który – jak rekomendowano – odpowiadał nawet na najbardziej intymne pytania. Mniej więcej w tym samym czasie w rogu rubryki pojawił się słowniczek, dzięki któremu do języka polskiej młodzieży wdarły się tak egzotycznie brzmiące słowa jak petting czy fellatio.
Bravo, choć krytykowane przez organizacje wychowawcze ze względu na promowanie swobody obyczajowej, dla wielu młodych ludzi stanowiło często jedyne źródło edukacji seksualnej.
Categories:
Prasa